„Adwokat diabła” – ciągły wybór między ambicją i żądzą wygranej, a sprawiedliwością i sumieniem.

Na wstępie wypada przedstawić Wam, drodzy czytelnicy, nasz nowy cykl recenzji, które będziemy tu regularnie umieszczać. Recenzje dzieł filmowych, tworów znanych lub mniej, większości z Was, Duża część z nich prawdopodobnie będzie, zdaniem niektórych, wiekowa. Jednak warto przyjrzeć się i takim filmom. A na pierwszy ogień idzie „Adwokat diabła”! Zapraszam.

Adam Przybysz

Ciche podszepty, pośpiesznie  złamanie  danych, niby nieważnych obietnic, małe pokusy, flirty z obcą kobietą, podczas gdy żona jest na tym samym przyjęciu – to wszystko, takie drobnostki potrafią zmienić człowieka tak, że on nawet sam siebie przestaje poznawać, a wszystko dlatego, że je bagatelizuje. Człowiek chce ciągle więcej i więcej, a otrzymując, pozornie wymarzony dar, nie potrafi się nim cieszyć i chce jeszcze więcej. Tak właśnie widzę ten film i dlatego też zdecydowałem się wybrać go, jako pierwszy do naszego nowego cyklu opinii i recenzji, filmów moim zdaniem wartych uwagi.

6956729-3

„Adwokat diabła” to świetny thriller  z 1997 roku, w reżyserii Taylora Hackforda. Główne role odgrywają w nim Keanu Reeves i fenomenalny Al Pacino – aktor na poziomie znacznie przewyższającym wybitny. Sam film to nieco ponad dwie godziny świetnego dzieła, które powoduje, że wprost ciężko oderwać wzrok od ekranu.

Historia opowiada o młodym adwokacie Kevinie Lomaxie (Reeves), synu bardzo pobożnej kobiety, która wychowywała go samotnie, bo ojciec chłopaka zginął. Prawnik, który wygrywa sprawy  jedną za drugą, w Gainesville, mieście na Florydzie. Początek filmu to rozprawa, na której chłopak, ma bronić nauczyciela posądzonego o molestowanie uczennicy. Dziwne zachowanie klienta w czasie rozprawy, uświadamia bohaterowi, że ten, którego broni, jest winny i tutaj adwokat staje przed pierwszą w filmie rozterką, czy poddać się i zadziałać zgodnie z własnym sumieniem, a jednocześnie po raz pierwszy przegrać rozprawę, czy wyciągnąć zwyrodnialca z tarapatów i wygrać po raz kolejny. Młody bohater wybiera tą drugą opcję, co skutkuje kolejną wygraną, po której na jednym z przyjęć dostaje propozycję pracy dla jednej z najbardziej poważanych i najpotężniejszych kancelarii adwokackich w Nowym Jorku, której głównym szefem jest John Milton (Pacino). Adwokat razem z żoną, przenoszą się do wielkiego miasta.

Oto Ja was posyłam jak owcę między wilki” Mt 10,16

Jego passa dalej trwa, wygrywa kolejne wielkie sprawy, zarabia krocie. Zachwycony nim Milton, daje mu kolejne, coraz ważniejsze sprawy, a Kevin oczarowany szansami i dobrą passą, przyjmuje je i dalej wygrywa.

[M]ilton –  64 skazania? *śmiech* Niezły wynik.

[L]omax – lubię pracę w sądzie. Rzadko idę na układy

[M] – jakie to uczucie? Raz Pan ich zamyka, innym razem uwalnia

[L] – można się przyzwyczaić

[M] – i dobrze zarobić

[L] – istotnie

[M] – a ten nauczyciel, Gattis? Podobno był Pan świetny?

[L] – błąd prokuratora

[M] – klient był winny?

[L] – tego nie powiedziałem

[M] – a co?

[L] – Powiedzmy, że rozpocząłem tę sprawę z czystym sumieniem

Milton, ręką dokonuje gestu, złapania czegoś, po czym wyrzuca to, niby oczyszczając sumienie chłopaka z tego „występku” z uśmiechem na twarzy

[M] – wiedziałem, że ma Pan sekret

[L] – męska toaleta, w sądzie w okręgu Duval, w ścianie była dziura, 5 lat podsłuchiwałem narady przysięgłych

 

Po pewnym czasie, żona młodego bohatera zapada na chorobę psychiczną… A może nie?
Dalszą część pozostawiam Wam do obejrzenia,  zdecydowanie warto. Akcja filmu rozgrywa się powoli, jednak nie na tyle by nudzić. Poruszanych jest tu wiele wątków, które zwracają uwagę na kwestie, o których na co dzień nie zdarza nam się myśleć . Małe grzeszki przeradzają się w większe, drobne kłamstewka w duże zakłamania, kilkukrotne naginanie własnych zasad zmienia się w rutynowe łamanie ich i zmianę zachowania.

Film warty jest obejrzenia, zarówno ze względu na świetną, gwiazdorską obsadę, wspaniały scenariusz jak i to, czym skutkuje – zastanowienie nad swoim postępowaniem i nad samym sobą – u jednych małe i chwilowe, u innych głęboką refleksję nad swoim wcześniejszym, teraźniejszym i przyszłym życiem.

Jak już wcześniej wspomniałem, aktorstwo jest tu na bardzo wysokim poziomie. Keanu Reeves, zaledwie 33 letni wtedy aktor, świetnie wszedł w rolę adwokata z rozterkami, Al.  Pacino, mając wtedy już 57 lat, jako właściciel wszechmocnej wręcz kancelarii wypadł fenomenalnie, a pozostała czołówka, to wspaniałe dopełnienie całości. Pojawiają się tu między innymi:  Craig T. Nelson, Jeffrey Jones, Charlize Theron czy Debra Monk. Gościnnie pojawił się także Don King jako on sam.

Dzieło godne polecenia dosłownie każdemu.

Adam Przybysz

Dodaj komentarz