„1 X 2018”

          Przez okno wpadały jasne promienie porannego słońca. Ogromny zegar dzwonił, by poinformować jak najwięcej osób w domu, że właśnie wybiła godzina dziewiąta. Z łóżka wstał mężczyzna w wieku dwudziestu sześciu lat. Spojrzał na kalendarz wiszący nad biurkiem. „Wolne”, mruknął. Skierował się do kuchni, gdzie sięgnął po kawę.
Dni, takich jak ten, nienawidził. Był, jak to mówił, niby wolny. Oznaczało to tyle, że nie musiał iść do pracy, ale musiał posprzątać bałagan, a jak to zrobi, nie będzie miał nic do roboty. Nie znosił bezczynności, bo w tedy cały czas myślał o tym, czego nie zrobił lub zrobił źle.
Zanim wziął pierwszy łyk, poszukał małego białego pojemniczka i wyjął z nich dwie pigułki. Za każdym razem, gdy je widział, coraz bardziej był wściekły na siebie, że nie może sobie poradzić bez nich. Tak na prawdę nawet z nimi niewiele sobie radził.
Jak można sobie radzić, gdy jest się samotnym, ma się  depresję i do tego Alzheimera? A, nie wolno zapomnieć o pracy. Szef naprawdę w niego wierzy, jeszcze się nie zawiódł. Co by to była za katastrofa, gdyby coś źle zrobić!? A może zawiódł, tylko o tym nie pamięta? Dobrze, że jest tylko… O kurczę, kim jest z zawodu?
Po skończeniu kawy zorientował się, że tabletki nadal leżą w jego ręce. Smutno odwrócił wzrok na szafeczkę wiszącą wysoko w koncie. Ponoć popijanie leków alkoholem nie jest dobrym pomysłem… No cóż, ale to nie jest pomysł, tylko czynność… Przynajmniej tak się wydaje temu o to mężczyźnie, który niewiele myśląc poszedł po flaszkę. Musiał opróżnić kieliszek pięć razy, zanim z wódką do żołądka trafiły leki. Czy to przez Alzheimera, czy przez depresję, sam nie wiedział. Grunt, że w tej chwili zrobiło mu się lepiej.
Znowu wrócił do poprzedniego pomieszczenia, musiał ponownie sobie przypomnieć jaki dziś dzień. Ach tak, wolne. Jak cudownie, cały dzień będzie mógł spędzić na robieniu tego, co mu się tylko podoba. Tylko najpierw odrobinę posprząta, ale nie to nieduży problem. Przecież ma całe dwadzieścia sześć lat! Nie jest już dzieckiem!

          Czemu nikt tego nie rozumie?! Nie jestem dzieckiem! Nikt mi nie będzie mówił co mam robić! Gdzie on jest! Ja mu pokażę! Gdzie ten idiota z Alzheimerem! Myśli, że ma ciężko? TAK?!

          Wszedł do łazienki. Spojrzał się w lustro i zobaczył go. Jedno oko przekrwione, jedno patrzące ślepo w dal.

– Kim ty myślisz, że jesteś?!
– Ja jestem, ten, który jestem.
– NIENAWIDZĘ CIĘ!
– Przebaczam ci, bo nie wiesz co mówisz.
– ZAMKNIJ MORDĘ!

        Zaczęła go boleć głowa, więc usiadł na sedesie i schował głowę w ramionach. Gdy się uspokoił, rozejrzał się po pomieszczeniu. Jest w łazience. W jego pokoju nad biurkiem znajduje się kalendarz. Mężczyzna wstał i udał się w tamtym kierunku. Jaki dziś dzień? Oczywiście, pierwszy października. Czy brał już leki? Pusta szklanka po kawie i kieliszek po wódce mówią same za siebie. No tak, znowu to zrobił. Od miesiąca to samo.
Usiadł przy biurku. Teraz pora na codzienną sesję przypominania sobie, kim się jest. Zaczyna się od lewej: zdjęcie jakiejś kobiety w czarno-białych barwach, na ramce wisi czarna wstążka, pod fotografią karteczka z imieniem zmarłej tragicznie żony. Tuż obok ta sama kobieta w widocznej ciąży. Świetnie! Więc nie tylko wdowiec, a jeszcze niedoszły ojciec. Dalej: lista zakupów z zeszłego tygodnia, przeciwsłoneczne okulary, dziennik, kolejne zdjęcia… Chwila… Chyba coś ważnego pominął… Ach, no przecież! Okulary przeciwsłoneczne w jesień? Zapomniał ich odłożyć do szuflady. Teraz dobrze. Jeszcze kilka zdjęć i zajmie się dziennikiem. Ach, nie ma więcej zdjęć. W sumie nic dziwnego, czyje zdjęcia mógł jeszcze mieć?

         No to pora zająć się dziennikiem. Tylko że… Jest zapisany szyfrem. Czemu? Po co miałbym pisać dziennik szyfrem? Przecież łatwo go mogę zapomnieć. Tak naprawdę… Nie pamiętam go.

         Z książeczki wysunęła się karteczka.

         Co to? Ach, no tak! Jaki ja jestem głupi! Nie dość, że zapisałem swoje sekrety w szyfrze, którego nie znam, to jeszcze klucz do nich schowałem razem z nimi! IDIOTA! I-D-I-O-T-A!

         Na karteczce było napisane:  „znaleźć kolumnę liter najdalej na prawo na stronie, poszukać literę znajdującą się najniżej w tej kolumnie, potem wypisz co drugą literę idąc w górę od tej litery i jak kolumna się skończy, powtórzyć to następnymi – w kolejności od prawej do lewej. Gdy to zrobimy jeden raz dobieramy pozostałe litery w ten sam sposób, aż wszystkie znaki zostaną użyte.”

         Tym szyfrem dowiedział się, że nazywa się Aleksander i że nie ma nazwiska.

Kacper Piątek klasa I LOI

Dodaj komentarz