8 Najlepszych książek w klimacie grozy, które przeczytałem w tym roku

Postanowiłem w tym roku  przeczytać jak najwięcej książek w klimacie grozy. Ponieważ nie miałem wcześniej styczności z twórczością Stephen Kinga, postanowiłem głównie czytać jego powieści i przy tym wyrobić sobie  własne zdanie  na temat jego dzieł. Ze wszystkich książek, które udało mi się ukończyć, wybrałem osiem, które uważam za najwybitniejsze . A z racji zbliżających się świąt, może akurat jedna z tych książek będzie idealnym prezentem pod choinkę. Zapraszam do przeczytania!

8 – „Cmętarz zwierząt” – Stephen King

                Pisownia ortograficzna oryginalna (Pet Sematary). Za pierwszym razem zaintrygował mnie tytuł zawierający kilka błędów ortograficznych. Pierwsze moje pytanie, gdy sięgnąłem po ten tytuł było „czemu tak?”. Książka sama w sobie nie jest długa, raptem 400 stron, ale fabuła i postacie przedstawione są fenomenalne. Historia zaczyna się od przeprowadzki lekarza Louis’a z jego żoną Rachel, dziećmi Eileen, Gage’em i kotem Churchem do przytulnego, wiejskiego, nowo kupionego domu. Wszystko na pozór wydaje się być w najlepszym porządku – spokojni sąsiedzi, dużo łąk, zieleni, stabilna praca i miejsce za domem w lesie, pełne wzniesionych dziecięcymi rękami nagrobków, z napisem na bramie: CMĘTARZ ZWIEŻĄT.

                W samej powieści uwielbiam niespodziewany obrót akcji o 180 stopni, który wywraca wszystko i sieje grozę z każdą kolejną stroną… Zdecydowanie polecam ten tytuł, pomimo niewinnego początku, jest to tytuł, który czyta się z niepokojem.

7 – „Misery”- Stephen King

                Każdy kiedyś chciał być pisarzem… no może nie każdy, ale za to Paul Sheldon – główny bohater powieści „Misery” spełnił to marzenie… no może też nie do końca, bo został autorem cyklu tandetnych romansideł „Misery Chastain”. Tak jak dobrze wiemy – autor ma wpływ na życie bohatera książki, tak więc nasz Paul uśmierca Misery i tym samym kończy z tym cyklem zabierając się przy tym do nowego cyklu książek, powiedzmy bardziej „sensacyjnych”. Wszystko  byłoby  w porządku, gdyby nie to, że przypadkiem podczas wichury śnieżnej uległ poważnemu wypadkowi w samochodzie. Na szczęście naszego bohatera przypadkiem znalazła i uratowała Annie – jego wierna i oddana fanka, a właściwie fanka Misery z jego cyklu książek. Jego spokojny  pobyt w domu Annie zamienia się w prawdziwy koszmar, gdy pewnego dnia Annie wraca z miasta z ostatnią książka Paula… 

                Ta książka była moją pierwszą  z twórczością Stephen Kinga, zrobiła na mnie duże   wrażenie. Przy czym podobała mi się budowa powieści, gdzie oprócz powieści samej w sobie o Paulu i Annie, mamy między rozdziałami sytuacje, które dzieją się w powieści Paula – „Misery Chastain”. Taka jakby historia w historii. A teraz zastanówcie się, co mogłaby zrobić Annie za uśmiercenie jej ulubionej postaci literackiej…  

6 – „To” – Stephen King.

                “To” jest powieścią, której chyba nie trzeba przedstawiać. Na podstawie tej powieści powstały ekranizacje z 1990, 2017 i 2019 roku, liczne memy, gagi czy inne przeróbki z tytułowym klaunem „Pennywisem”. Ale tak w skrócie. W miasteczku Derry dzieją się dziwne rzeczy, dochodzi do tajemniczych morderstw  dzieci. Władze miasta nie mają pojęcia czemu to się dzieje. Tymczasem grupka przyjaciół odkrywa, co tak naprawdę za tym wszystkim stoi. Wiedzą, że nikt nie może im pomóc, więc podejmują walkę w swojej grupie z zagrożeniem.

                Powieść jest podzielona na „dwie części”, które się przeplatają. Jedna, gdy przyjaciele „Wielkiego” Billa są dziećmi i druga część, gdy są dorośli. Fenomenalna książka. Pokazuje siłę przyjaźni jak i jej nierozerwalną więź w obliczu zagrożenia. A oprócz tytułowego „To”. Bohaterowie powieści muszą zmagać się z problemami życia codziennego, które może ktoś z was mógł doświadczać. Mogę zagwarantować że każdy kto wgłębi się w ten tytuł, będzie na pewno zadowolony.   

5 – „Wielki marsz” – Stephen King

                Stu młodych śmiałków bierze udział w corocznym „Wielkim marszu”, wokoło wiwatujący ludzie, cieszące się rodziny, zakłady, kto wygra, kto przegra, który reprezentant swojego miejsca zamieszkania będzie najlepszy… każdy młodzieniec tego wykreowanego świata przez Stephen Kinga marzy by wziąć udział w tym marszu… a meta tego marszu jest tam, gdzie padnie przedostatni zawodnik. Tutaj nie ma przerw, nie ma litości. Ceną za nie przestrzeganie regulaminu marszu jest śmierć.

                Genialna książka pokazująca, jaką cenę jest w stanie zapłacić człowiek za bogactwo i sławę. Tu nie ma miejsca na  zdrową rywalizację czy uczucia ludzkie. Moim zdaniem, jedno z ciekawszych i krótszych (raptem 270 stron) powieści  S. King’a. Zdecydowanie warte przeczytania.

4 – „Mechaniczna pomarańcza” – Anthony Burgess

A teraz dla odmiany coś innego niż Stephen King. Mechaniczna pomarańcza jest… dziwną książką, nie jestem w stanie znaleźć na to innego słowa. Fabuła tego dzieła jest dosyć prosta – Alex, szesnastoletni chłopiec razem z grupką przyjaciół są ludźmi „spod ciemniej gwiazdy”, atakują spokojnych starców, włamują się do domów, grabią, plądrują. Robią to nie tylko oni, są też inne grupy młodzieńców, którzy popełniają podobne zbrodnie, jednak władze miasta nie reagują. Wraz z akcją książki policja łapie Alex’a za poważną szkodę i trafia do więzienia, gdzie dostaje możliwość udziału w „eksperymencie” który ma go przekształcić na dobrego obywatela który nie popełnia wykroczeń…

Książka…jest…cudna. Autor stworzył dla tej powieści własny język, który jest mieszanką angielskiego, rosyjskiego i niemieckiego. Ogólny klimat jest przerażający do tego stopnia że w trakcie czytania można zadać sobie pytanie: „co to jest?” Osobiście bez słownika z tyłu książki nie potrafiłbym przeczytać tej książki. Slang który został tam stworzony idealnie pasuje do klimatu powieści, dla przykładu:

horror szoł! – bardzo dobrze; młyn – więzienie; rakotwory – papierosy;

Zdecydowanie polecam, tutaj nie tylko chore sytuacje czy postacie budują klimat, slangowa mieszanka językowa buduje potęguje absurd książki jeszcze bardziej! 

3 – „Lśnienie” – Stephen King

No i przechodzimy do pierwszej trójki! Miejsce trzecie na mojej liście zajmuje „Lśnienie”. Jest to powieść o pięcioletnim chłopcu imieniem Danny, który znalazł się z rodzicami w opustoszałym na zimę hotelu zwanego „Panoramą”. Utwór nie byłby horrorem, gdyby nie fakt, że ściany tego hotelu pamiętają brutalne porachunki świata przestępczego i nieczyste zagrania milionerów. Nasz pięcioletni chłopiec jest obdarzony darem, który pozwala mu widzieć duchy Panoramy. Jednak nie to co dzieje się w tym hotelu jest straszne, ale zmiany psychiczne, jakie zachodzą w rodzinie mieszkającej w tym hotelu.

                Książka jest niesamowicie wciągająca. Długo zwlekałem z przeczytaniem, ale po przeczytaniu „Lśnienia”, ta książka zajęła w moim sercu specjalne miejsce. Zdecydowanie polecam jeśli chcesz zacząć czytać Stephen Kinga, albo po prostu inne książki grozy.

2 – „Bestia w jaskini i inne opowiadania” – H.P Lovecraft

                Pewnego razu przypadkowo wszedłem do księgarni i mój wzrok ujrzał znajome gdzieś nazwisko – Lovecraft. Skąd o nim słyszałem – nie wiem. Ale mając trochę pieniędzy w portfelu postanowiłem zakupić ten tytuł, a właściwie zbiór czterdziestu siedmiu opowiadań, bo Lovecraft nie pisał książek. Tworzył opowiadania grozy, które inspirują do dzisiaj twórców gier komputerowych, filmów, seriali, praktycznie naszej popkultury.

                Zbiór ten zawiera takie genialne utwory jak „Bestia w jaskini”, „Poza murem snu”, „Z otchłani” czy „Koszmar w Red Hook”. Przyznam szczerze, że Lovecraft nie jest dla każdego, jego opowiadania są dosyć wymagające do czytania i dogłębnie mrożące krew w żyłach. Jeśli powieści Stephen Kinga czy innych autorów grozy nie przypadły ci do gustu, spróbuj Lovecrafta, ponieważ jest to esencja czystej grozy i tajemnicy… i nie tylko jego opowiadania ociekają grozą, życie samego Lovecrafta jest po części owiane tajemnicą, a wydarzenia z jego życia są strasznie same w sobie. Więc oprócz twórczości tego autora, polecam jego biografię, nie zawiedziecie się!

1 –  „Bastion” – Stephen King

Kurtyna! Mamy zwycięzcę. Na widok samej okładki łezka mi się w oku kręci. Magnus opum twórczości Stephen Kinga, genialna opowieść, świetne postacie, chciałbym przedstawić wam Bastion! Jest to apokaliptyczna wizja świata, gdzie przez jednego nieodpowiedzialnego człowieka, jeden błąd w komputerze, pewna choroba zaczyna się rozprzestrzeniać. Zaczyna się niewinnie – od zwykłego przeziębienia. Ktoś kichnął, ktoś umarł i nagle Ziemia staje się masowym grobem. Kilka przypadkowych osób nie zostało zarażonych i przeżyli, lecz po czasie zaczynają doświadczać dziwnych snów i później zaczynają się formować dwa obozy – Wolna strefa w Kolorado i dyktatura w Las Vegas rządzona przez psychopatów i kryminalistów. Epidemia obudziła w ludziach to co najgorsze. Ale co dalej?

                Jest to jedna z niewielu książek, którą chętnie bym przeczytał powtórnie. W niej, moim subiektywnym zdaniem, jest wszystko idealne, rozbudowane postacie główne, intrygujący antagonista, którego nie da się nie lubić. Do tego jeszcze dochodzą opisy i sytuacje rozpadających się miast, rządu. Formowania się na nowo miast, budowania od nowa społeczności. Katastrofa, a następnie odwilż, a potem… nie powiem, ale zachęcam gorąco do lektury, bo to nie jest kolejna historia o straszakach czy jedzeniu konserwy w piwnicy. Ta książka zmienia tor z apokalipsy na coś lepszego, coś o wiele ciekawszego i bardziej dojrzałego.  

Bartosz Pędzich, klasa IV TI

Dodaj komentarz