„To dopiero początek”

Witajcie!

Jestem absolwentem naszej szkoły i jednocześnie fanatykiem szeroko rozumianej fantastyki, a obecnie pracownikiem szkoły. Swoją przygodę z pisaniem zacząłem już w technikum informatycznym, pisałem wtedy wiersze  po angielsku i po polsku. Potem, zainspirowany wspaniałą książką „Malowany człowiek” Peter’a  Brett’a,  którą ze spokojnym sercem mogę polecić wszystkich fanom fantastyki i fantasy, zacząłem pisać własną powieść. Chociaż minęło już parę lat od tamtego czasu, nie przerwałem pisania, a  zaczęta książka jest nadal w fazie kreacji. Na łamach szkolnej gazetki „ Echo Trójki” chciałbym Wam przedstawić jedno z opowiadań cyklu,  który chciałbym nazwać „Niezwykłe życie w zwykłym świecie”. Liczę na Wasze opinie, zarówno pozytywne jak i negatywne, bo tylko tak początkujący autor może się rozwijać.

Adam Przybysz

 „To dopiero początek”

– mogłoby się w końcu wydarzyć coś ciekawego – stwierdził Piotrek przechodząc kolejnym, zasypanym liśćmi chodnikiem – jak ja nie cierpię jesieni…

Chłopak kolejny raz wagarował i zamiast iść do szkoły, spacerował po mieście, wiedząc że i tak, żadne z dwojga jego wiecznie zajętych rodziców go nie nakryje. Był jedynakiem, co czasem mu doskwierało. W klasie też nie miał zbyt wielu przyjaciół, zawsze odstawał gdzieś z boku, nie wyróżniając i nie angażując się zbyt. 

Jego uwagę przykuł jednak dość dziwnie ubrany młody chłopak, stojący przy wielkiej reklamie jednej ze znanych konsol do gier. Wzrostem wyglądał na około 10 lat. Młodzieniec stał przed mrugającym szyldem, wpatrując się w niego z otwartymi szeroko ustami. Piotrek podszedł do dzieciaka, ale ku jego zdziwieniu, kiedy znalazł się bliżej, zauważył, że nie jest to dzieciak. Mimo niskiego wzrostu, jego pomarszczona twarz wskazywała na wiek grubo po 50-tce, długie do ramion, związane w kucyk śnieżnobiałe włosy i lekko śpiczaste uszy dodawały nieco inności jego wyglądowi. Kiedy chłopak przy nim stanął, zdał się go nawet nie zauważyć, tylko ciągle wpatrywał się w reklamę

– fajna co? – zagadnął Piotrek, obserwator jednak nie zareagował. Chłopak trącił go w bok, tak że tamten dopiero jakby ocknął się z letargu

– słucham? – spojrzał na chłopca. Głos miał lekko ochrypły a jednocześnie piskliwy, niczym postać z kreskówki

– mówię że fajna – powtórzy Piotrek. Dopiero teraz zauważył, że zęby mężczyzny wyglądają nieco inaczej niż normalne. Każdy z nich był stożkowaty, a dodatkowo zachodziły jeden na drugi, nadając zgryzowi nieznajomego bardzo dziwny wygląd.

– fajna… – odparł w końcu – tylko tyle potraficie powiedzieć. Tam skąd pochodzę, potrafią za taką zabić, a wy mówicie tylko że fajna

– nie no, konsola jest super, ale żeby od razu za nią zabijać, jak można taką po prostu kupić? – zdziwił się Piotrek, a nieznajomy od razu ożył i złapał chłopaka za ramiona

– gdzie?!~- krzyknął – mów szybko gdzie?!

– w każdym sklepie z grami wideo – chłopak nieco się przestraszył – sam też mam taką – po tych jego słowach, dziwny nieznajomy puścił go

– tak więc, nakazuję ci, byś zaprowadził mnie do siebie – odpowiedział spokojniejszym tonem

– hola hola – Piotrek się nieco zdystansował – nie znam cię, a już mi się wpraszasz do domu?

– jestem Zorg – mężczyzna wyciągnął do chłopaka rękę, która wyglądała stosunkowo normalnie, mimo że miała bardzo pomarszczoną skórę i paznokcie o trochę innym kształcie niż u zwykłego człowieka

– Piotrek, miło mi, chociaż Zorg to bardzo dziwne imię – odparł młodzieniec i uścisnął dłoń nowego znajomego

– więc Piotrku, ruszajmy – pociągnął chłopaka lekko, aż ten zaczął iść o własnych siłach, prowadząc – mieszkasz sam?

– mieszkam z rodzicami i babcią – młodzieniec sam był zdziwiony, że tak łatwo opowiadał o sobie nieznajomemu, ale Zorg nie wywoływał w nim żadnych negatywnych emocji – ale kiedy przyjedziemy, pewnie będzie tylko babcia, bo rodzice są w pracy

– to dobrze, nikt nie będzie nam przeszkadzał – Zorg idąc za chłopakiem rozglądał się dookoła, jakby to wszystko – budynki, samochody, ludzi, drzewa – widział po raz pierwszy w życiu

– więc Zorg… ehh, jakoś mi głupio się tak do ciebie zwracać – chłopak odwrócił wzrok na nowego towarzysza

– jak zatem chcesz do mnie mówić?

– Zbyszek, może być? – zastanowił się młodzieniec

– podoba mi się – wyszczerzył się „Zbyszek”, na tyle szeroko, że Piotrek mógł zobaczyć, iż ilość jego zębów znacząco odbiega od normalnej. Miał ich stanowczo za dużo – Zbyszek to fajne imię… takie egzotyczne!

– ja wiem czy egzotyczne. Mój dziadek nazywał się Zbyszek. W każdym razie, Zbyszku powiedz mi skąd jesteś?

– z daleka… – urwał dziwak – z bardzo daleka

– a może coś więcej? – drążył chłopak – w końcu mam cię wpuścić do swojego domu, a nie wiem o tobie zupełnie nic

– opowiem ci wszystko w swoim czasie, najpierw jednak muszę zobaczyć to cudo – odpowiedział spokojnie Zbyszek

– no jak wolisz – skończył młodzieniec . Resztę drogi spędzili w ciszy

Kiedy już dotarli na miejsce, oczom „Zbyszka” ukazał się duży, piękny dom, ogrodzony czarnym, metalowym płotem

– i wy tu mieszkacie we czwórkę? – zdziwił się

– tak jakoś wyszło – zaśmiał się Piotrek, choć wesołości w  jego głosie nie było słychać – ale przynajmniej nie wchodzimy sobie w drogę

Kiedy już weszli do domu, towarzysz Piotrka stanął jak wryty.

– co się stało? – zdziwił się chłopak

– kiedyś całą rodziną mieszkaliśmy w pomieszczeniu nie większym niż to

– to tylko korytarz, chodź, zobaczysz mój pokój

Chłopak pociągnął nowego znajomego na górę. Jednak kiedy mijali jeden z pokoi, Piotrka dobiegł znajomy głos

– kto tam?

– to tylko ja babciu – odpowiedział chłopak, jednak w ogóle się nie odwracając – wcześniej skończyłem lekcje i przyszedłem z kolegą

Zza drzwi wyłoniła się średniego wzrostu kobieta o siwych włosach, z białym pudlem na rękach

– czemu nie uprzedzasz nicponiu jeden! – krzyknęła na chłopaka – chcesz żebym zawału dostała?! no tak, pewnie! posłać starą babcię do piachu! będziecie mieli spokój!

– tak babciu tak… – odparł Piotrek znudzenie. Zdawało się, że nawet nie słuchał co kobieta mówiła

– co tak?! ja ci dam tak! poczekaj aż matka wróci! ona ci pokaże! – krzyczała staruszka. Dopiero po chwili zdała się zauważyć towarzysza wnuka –  a to kto? – zmrużyła oczy za cienkimi okularami jakby chciała lepiej dojrzeć – o Maryjo! – kobieta przeżegnała się – jak on wygląda! coś ty do domu sprowadził!

– miło mi, mam na imię Zor… znaczy Zbyszek – mężczyzna ukłonił się

– babciu, to mój nowy kolega z klasy. Ma jakąś chorobę skóry i dlatego tak wygląda. Chodź – chłopak pociągnął znajomego, bez większych ceregieli po czym zamknęli się w jego pokoju. Zza drzwi dało się jedynie słyszeć jeszcze jak staruszka mówi do swojego psa

– och, cóż to za maszkarę przyprowadził… chodź Fufuniu, pomodlimy się, żeby ten zarażony niczego nam tu nie rozniósł – potem słychać było jak drzwi od pokoju kobiety się zamykają

Pokój Piotrka wyglądał jak zwykły pokój nastolatka – biurko, laptop, ubrania porozrzucane po całej podłodze i na łóżku, kilka szafek, telewizor i konsola, która od razu przykuła uwagę „Zbyszka”

– dobra, to teraz zanim pozwolę ci jej chociażby dotknąć – chłopak odciągnął go od sprzętu, zrzucił ubrania z jednego z krzeseł i posadził go na nim, a sam usiadł na drugim, na stercie, zdaje się, zużytych skarpetek – to skąd jesteś, czemu tak dziwnie wyglądasz i o co do cholery chodzi z tą konsolą?

Towarzysz właściwie zareagował tylko na ostatnie słowo, bo ciągle wpatrzony był w przedmiot który tak ubóstwiał. Jednak kiedy się ocknął zaczął odpowiadać na wszystkie pytania

– mówiłem ci, jestem z bardzo daleka. Nawet gdybym podał ci nazwę mojej krainy to i tak nie wiedziałbyś gdzie to jest. Co do mojego wyglądu to o co ci chodzi? mam za krótkie spodnie? – spojrzał na nogawki – może koszulę mam przedartą? – zajrzał sobie pod pachy – przecież normalnie wyglądam

– taa, może poza tym, że masz takie dziwne zęby, okropnie pomarszczoną skórę jakbyś miał ze 100 lat i te włosy…

– goblina w życiu nie widziałeś? – odpalił w końcu „Zbyszek”

– goblina?! chcesz mi powiedzieć, że jesteś goblinem tak? – zaśmiał się chłopak – no co jak co, ale wyobraźnię to ty masz – złapał się za brzuch

– a ty myślałeś że kim? wróżką chrzestną?! – wzburzył się Zorg – goblinem!

– dobra, posłuchaj… ja wiem, że może jesteś zszokowany, przyjechałeś z bardzo daleka, różnica kultur i te sprawy, ale kolego, gobliny nie istnieją. A nawet jeśli by istniały to wyglądały by zupełnie inaczej – Piotrek wytarł z policzka łzę która wypłynęła mu z oka kiedy się śmiał

– no tak, bo przecież według was ludzi to my jesteśmy zgarbieni, brzydcy, mamy długie nosy, jeszcze dłuższe uszy i skaczemy jak małpy! – w głosie goblina dało się słyszeć zdenerwowanie – więc dla twojej wiadomości mój panie, my wcale tak nie wyglądamy, ja i tak jestem jednym  z brzydszych. Chociaż ciesz się, że nie widziałeś mojego wujka, ten to dopiero mógł przestraszyć. W każdym razie nie wszystko musi być takie jak sobie to wymyślicie! Ehh ludzie… zawsze  myślą, że są w centrum wszechświata

– więc twierdzisz, że naprawdę jesteś goblinem? – chłopak spytał już poważniej

– tak!

– dobrze, zaczekaj chwilę, zaraz wrócę – Piotrek wyszedł z pokoju, a po około dwóch minutach był już z powrotem – przepraszam, musiałem odwiedzić toaletę… nie wiem, chyba się przeziębiłem bo coraz częściej mnie „goni”

– z wiekiem będzie coraz gorzej –odparł kąśliwie „Zbyszek”

– bardzo śmieszne…. dobrze, to czemu tak cię interesuje ta konsola?

– nie cała. Chodzi o to – Zorg wskazał znaki na jednym z  kontrolerów. Był to trójkąt, koło, kwadrat i krzyżyk – to są znaki mocy, każdy kto je posiada, zyskuje niesamowitą siłę. Przynajmniej tam skąd ja pochodzę

– dobra Zbyszku, na razie to dla mnie za dużo – Piotrek złapał się za głowę – chodź, muszę się przewietrzyć. Poczekaj tu na mnie.

Chłopak wyszedł zostawiając nowego znajomego w swoim pokoju. Wrócił po niespełna godzinie i zastał swoją babcię chodzącą po domu jakby czegoś szukała

– zgubiłaś coś?

– nigdzie nie mogę znaleźć fufuni – odparła staruszka zaglądając pod spory stół w kuchni – to jej pora jedzenia

– znajdzie się, w końcu to duży dom – rzucił spokojnie chłopak – właśnie, jedzenie! pewnie Zbyszek jest głodny

Młodzieniec pobiegł szybko na górę, do swojego pokoju. Jego nowy znajomy siedział tylko i wpatrywał się w konsolę przypiętą do telewizora

– Zbyszek, może byś coś zjadł?

– nie dziękuję, już jadłem – odpowiedział goblin, nie odrywając wzroku od gry

– co jadłeś?

– a takie coś dziwnego, białego kręciło się po domu. Twoja babcia chyba wcześniej trzymała to na rękach

– zjadłeś psa?!

– tak. Wyglądał jak wata cukrowa. I w sumie podobnie smakował

CDN…

Dodaj komentarz