Magia Krakowa

Wieczór, deszcz, światła.

Zabieram się za pisanie i nie mogę… mam w głowie plan, wiem jak chcę, by tekst wyglądał. Nie będę tworzyć zwykłego opisu, nie chcę krótkich zdań… ale nadal siedzę i z racji pustki w mojej głowie piszę tylko ten wstęp. Kiedy przejdę do sedna? Zaczynam myśleć, ze łatwiej byłoby mi chyba napisać wiersz, bo chce opisać to,  co czułam, a nie,  co robiłam… Chcę przekazać ten spokój,  jaki tam panował… Sprawić, żebyście poczuli chociaż namiastkę tego, co  przeżyłam.

Zacznę od tego, że w Krakowie nie da się nie poczuć tej magii, jaka nas tam otacza. Już po pierwszej wizycie   to miejsce mnie oczarowało. Samą przyjemnością były samotne, wieczorne spacery po rynku. Krople deszczu odbijały światła fontanny, na której siadając piłam gorącą kawę. Patrzyłam na wierzę Mariacką i wsłuchałam się w hejnał. Nigdy wcześniej nie chciałam aż tak bardzo chłonąć chwil całą sobą, by zawsze móc wrócić do tych miłych wspomnień. Nie potrzebowałam towarzystwa, wymyślnej rozrywki, zabaw… aby przyjemnie spędzać czas.  A właśnie… czas… tylko jego mi brakowało. Gdybym mogła siedziałabym przy tej  fontannie godzinami. Nie przeszkadzał mi deszcz, ani mróz czy tłok. Byłam tam i cały świat mógł nie istnieć.  Podziwiałam wszystkie budynki, sukiennice, pomniki, światła. Wszystko idealnie do siebie posłowało.  W tle co i raz słychać było występy ulicznych artystów.
I choć czytając  możecie stwierdzić,  że przesadzam, to zapewniam,  że wcale tak nie jest. W tym miejscu oderwałam się od rzeczywistości, zniknęła moja obojętność.
Spędzony tam czas na zawsze zapadnie w mojej pamięci.
W pewnym miejscu przewodnik opowiadał nam, że jeżeli wrzuci się tam monetę, to wróci się do Krakowa. Ja bez wahania poświeciłam na to kilka groszy, bo obiecałam sobie, że znów tam pojadę. To miejsce  działa na mnie niesamowicie. Przewodniczka  mówiła, że są tu jakieś siły, które dają pozytywną energię. Nie pamiętam dokładnie o co chodziło i nie wiem,  czy w to wierzyć, ale na pewno jest tam coś,  co przyciąga mnie i porusza.

Czytam , co napisałam… i wiem, że mój tekst  nie przekaże wam wszystkiego. Nie przekaże przede wszystkim tego spokoju… Muszę was z tym zostawić, a na przyszłość popracuję nad tym, by ubrać  w słowa to,  co czuję.

Chciałabym podziękować  za to, że mogłam  pojechać do Krakowa. W szczególności moim rodzicom.

Natalia Aleksandra Rosa, klasa 3LOE

Zdjęcia wykonała Paulina Petrykowska, klasa 3LOE

Dodaj komentarz