Czy ekranizacje mają jakieś granice? „O ptaszysku, pętli i grobie”

zał3 (1)

Filmy reżyserowane przez Tima Burtona mają w sobie coś magicznego, tajemniczego , niekonwencjonalnego. Od zawsze byłam fanką jego dzieł. Dlatego też, kiedy Osobliwy dom Pani Peregrine wszedł do kin, to bez wahania kupiłam bilet na seans. Muszę przyznać, że mało który film tak mnie zachwyca. Po zakończeniu jeszcze chwilę nie mogłam wstać z fotela. Siedziałam i przeżywałam to, co zobaczyłam. Scenografia i estetyka zapierała dech w piersiach. Byłam zachwycona, szczególnie tym, że sam Tim Burton pokazał się na ekranie w jednej z ostatnich scen i choć była to krótka chwila, to sprawiła, że do końca dnia nie wychodziłam z euforii.

Dzieło samo w sobie przywodzi mi na myśl inną produkcję tego reżysera, czyli Dużą Rybę. W obu pozycjach przedstawione są rodzinne opowieści i odkrywanie, czy są one prawdziwe.
Swoją drogą, to właśnie ten film Burtona podoba mi się najbardziej. Zawiera on w sobie niemalże wszystkie charakterystyczne dla sztuki Burtona cechy. Jest zaskakujący i niesamowity.  Jeśli go widzieliście i jesteście równie zachwyceni jak ja, to Osobliwy Dom także będzie filmem dla was.
Jest to ekranizacja,  więc nie mogłam się powstrzymać, by nie zapoznać się z książką, która zainspirowała reżysera. Czytając dzieło Ransoma Rigginsa zaczęłam dostrzegać wiele, wcale nie tak drobnych różnic .  Czy to źle? Moim zdaniem, ekranizacja nie musi być nudnym i dosłownym odwzorowaniem tekstu. Miło, że reżyser pokazał swoje pomysły, wykazał się kreatywnością.
Ja nawet nie wiedząc, o czym jest film, zdecydowałam się go obejrzeć. Zaufałam reżyserowi. Wiem, czego mogę się spodziewać po jego filmach, że nigdy mnie nie zawodzą. Burton wprowadzając te różnice dopasował dzieło do poprzednich, dzięki czemu z pewnością wpasował się w gusta swoich fanów.  To właśnie wiele z wprowadzonych zmian sprawiło, że film był tak wspaniały. Wiadomo, co innego sprzeda się w filmach, co i innego w książkach.  Dlatego te różnice były uzasadnione.
Wprowadzały świeżość i odmianę. Czytanie powieści po obejrzeniu filmu lub odwrotnie, jest nadal porywające i ciekawe. Ma się ochotę wciąż odkrywać te różnice. Możemy cieszyć się tym, że nie znamy każdego faktu od początku, coś nadal może nas zaskoczyć.
Warte uwagi są także umieszczone w książce zdjęcia. Na jej końcu znaleźć można wstawkę mówiącą o tym, że długimi latami autor przetrząsał skrzynie na pchlich targach i bazarach, by zdobyć tych kilka wybitnych ujęć. Moim zdaniem, jest to imponujące i godne podziwu.  Zdjęcia te naprawdę uzupełniają dzieło. Wprowadzają nutę tak uwielbianej przeze mnie niekonwencjonalności i wywołują autentyczny dreszcz na plecach.

Zarówno książki o bohaterach Osobliwego Domu, jak i film Burtona, a właściwie wszystkie jego filmy są zdecydowanie warte uwagi i serdecznie je polecam.
Przeczytajcie, obejrzyjcie i dostrzeżcie różnice. Zachęcam także do zestawiania ze sobą wszelkich, innych ekranizacji i książek. Jest to zarówno rozrywka jak i ciekawe doświadczenie. Można zauważyć, że ekranizacje różną się od książek, na podstawie których zostały stworzone. Wiąże się to z wieloma czynnikami. Zarówno tymi przytoczonymi wyżej jak i na przykład czasem  ich premier. Pomyślcie o tym. Na pewno będziecie mogli kiedyś wykorzystać to w rozmowach, czy nawet na maturze.

Natalia Aleksandra Rosa klasa 3LOE

Dodaj komentarz