Ameryka upada, czyli o tym , jak „mocarna ośmiornica” zwija swe macki.

Rok 2013 nie był Dla Stanów udany pod względem polityki zagranicznej. Wiele przegranych, starć dyplomatycznych, potknięć polityków czy jawnych sprzeciwów wobec upadającego mocarstwa nie pokazał go w świetle sukcesów. Z demokratycznych krucjat i szerzenia wpływów zostały po Jankesach opuszczone bazy, zniszczone czołgi i setki tysięcy napromieniowanej i tej zwykłej amunicji. Zostawili oni za sobą obalone rządy, które pod przykrywką ich demokratyzacji doprowadziły tubylczych dzikusów do anarchicznych zrywów i terrorystycznych akcji.

Dlaczego tak się stało?

Nie ma jednej przyczyny. Chociaż wszystko skupia w głównej mierze dookoła polityki obecnego prezydenta USA Baracka Obamy, którego polityka zagraniczna powoli, aczkolwiek zauważalnie, cofa się poza Atlantyk. Skłania się on bardziej ku izolacji swojego państwa .Już teraz fala hiszpańsko-języcznych emigrantów zalewa południe kraju. Jego ostatnie wprowadzone Obamacare i inne podobne ustawy (niezbyt udane) zajmujące się usprawnieniem amerykańskiej opieki zdrowotnej ,zajmują głowę prezydenta.

Oprócz głowy państwa ostatnie wybryki popełniane przez ważne osobistości tamtejszej administracji ukazują obecny stan rozbestwienia. Przykładem jest tu choćby romans byłego szefa CIA ,który zresztą był szczególnie skandaliczny, ponieważ ujawniono ,iż porozumiewał się on ze swoją kochanką za pomocą tajnych skrzynek mailowych zarezerwowanych do ważnych dla kraju korespondencji mających ważne znaczenie dla bezpieczeństwa kraju.

Dochodzą do tego już coraz rzadziej ukrywane zamiary wobec Bliskiego Wschodu – pomimo powszechnej wiedzy, że główną przyczyną ekspansji była ropa. Albo niedawno zakończone analizy śmierci prezydenta J.F.K. Kennedy’ ego pokazujące, iż nie było jednego strzelca, a mogło ich być nawet trzech, słów sekretarza prezydenta mu wtedy towarzyszącego ,że „oni nas też pozabijają” i poszlak prowadzących do najwyższych kręgów zarządzania federacją. A także bezprawne ataki samonaprowadzanych rakiet z „predator’a”, które pomimo 100% -wego uśmiercania „prawdopodobnych terrorystów”, uśmierciły już tysiące niewinnych cywilów.

Nie zapominajmy także o utracie realnych sojuszników na Bliskim Wschodzie. Izrael na tyle już dziś samodzielny odwraca się od USA nie potrzebując już jego wsparcia. Czy niepotrzebne wtrącanie się w sprawę Syrii i próba obalenia reżymu Asada, który okazał się na tyle silny, iż potrafił pokazać „wielkiemu orlikowi” , że nie ma u niego żadnej władzy. Pokazał on także, jak wielkie wpływy ma dziś Putin odwracając się w jego stronę.

Czy na pewno tacy słabi?

Działania te nie odzwierciedlają do końca nadal ogromnej potęgi Amerykanów. Dzisiejsza „zjednoczona Europa” jest na tyle silna , by usamodzielnić swoje terytoria. A powolne wypieranie ich wpływów jest rzeczą naturalną przy obecnej centralizacji globalnych wpływów. Tak ważną niegdyś dla Stanów Zjednoczonych Europą wschodnią obejmuje swoimi „pazurami” Putin. Zachodnią i środkową część utrzymuje kanclerz Merkel. Nie ma także „dla nich” miejsca w Azji, gdzie prym wiedzie Rosja Chiny lub „po prostu” samodzielne od kolonizatorów rządy. Nawet „maluczki Kim Dzong Un” zwrócił na siebie uwagę kosztem amerykańskiego podatnika pokazując nam, że można sobie ze stanami bezkarnie „pogrywać”.

Aleksander Grześkiewicz III LOI

Dodaj komentarz