„Daddy” od KoЯn to nie jest byle jaka piosenka. To nie jest coś, co sobie puszczasz, żeby potupać nogą, czy włączyć w aucie, kiedy jedziesz po bułki. To emocjonalna bomba, katharsis Jonathana Davisa, które rozwaliło niejednego słuchacza psychicznie.
Tło i geneza
„Daddy” to ostatni utwór z debiutanckiego albumu KoЯn z 1994 roku – jest jednym z najbardziej wstrząsających kawałków w historii metalu. Davis napisał go o molestowaniu w dzieciństwie i niedowierzaniu dorosłych, gdy próbował to komuś powiedzieć. Już sam temat to cios w twarz, ale sposób, w jaki to zostało wykonane… to po prostu emocjonalne rozdarcie nagrane na taśmę.
Pod koniec utworu Jonathan dosłownie się załamuje – nie śpiewa, nie krzyczy, on płacze, szlocha, wali głową o mikrofon, i producent Ross Robinson nie przerwał nagrania. To nie była żadna inscenizacja. To było surowe, prawdziwe cierpienie.
Brzmienie i klimat
Muzycznie, to typowy wczesny KoЯn – brudne, nisko strojone gitary, bas Fieldy’ego brzmiący jakby nawalał po metalowych rurach i ten groove, który jest bardziej niepokojący niż cokolwiek. To dźwięk depresji, gniewu, traumy i bezsilności. Nie ma tu przebłysków nadziei. To jak dźwiękowa reprezentacja krzyku, którego nikt nie chciał usłyszeć.
Słowa i emocje
Tekst zaczyna się niepozornie jak wspomnienie dziecka, które nie rozumie, dlaczego ktoś mu coś robi. Później wchodzi gniew, a w końcówce – czyste załamanie psychiczne. Davis powtarza:
„You raped, you raped, you raped me!”
i
„Daddy, why?”
To nie jest muzyka – to terapia, trauma i ból nagrany w formie sztuki.
Reakcje i znaczenie
Zespół przez lata nie grał tego numeru na żywo, bo Jonathan po prostu nie był w stanie. Jak mówił w wywiadach – „to nie jest piosenka, to moje życie”. Dopiero po ponad 20 latach, w 2015 roku, KoЯn zagrali „Daddy” ponownie, i nawet wtedy to było jak oglądanie kogoś, kto otwiera stary, zakrwawiony rozdział swojego życia.
„Daddy” to nie jest piosenka, którą się lubi. To piosenka, którą się czuje, przeżywa, i po której musisz chwilę ochłonąć.
Ten artykuł jest po to ,żeby uświadomić innym, że metal to nie tylko krzyki i głośne gitary ,ale także przeżycia, uczucia, emocje, a nawet łzy osób, które tworzyły taką muzykę. Ten typ muzyki odbiega od komercji i uznanej klasycznej muzyki, ale , co trzeba przyznać , krzyczy emocjonalnością i autentycznością.
Piotr Gniazdowski i Marcel Salwin, klasa II TE
