Niedzielne popołudnie. Za oknem świeciło słońce, a po kuchni unosił się zapach rodzinnego obiadu. Głośne rozmowy rodziców i pobrzękiwanie sztućców nadawały atmosferze kameralności i beztroski. Starannie ułożony na talerzu posiłek kusił, aby wreszcie go skosztować. Jednak ani wygląd, ani zapach dania, nie były w stanie przedrzeć się przez natłok myśli i obowiązków krążących wokół głowy dziewczyny.
– Które twoim zdaniem jest lepsze?- pytanie mamy spotkała głucha cisza. -Skarbie?-zagadnęła ponownie.
– Mogłabyś powtórzyć?
-Zapytałam, które nauczanie jest twoim zdaniem lepsze. Zdalne, czy stacjonarne?- w głosie mamy brzmiała ukryta ciekawość.
-Co to za pytanie? Oczywiście, że bardziej podobają jej się lekcje online- uśmiechnął się zawadiacko tata, „puszczając oczko” do córki.
-Daj spokój!- mama dała mu kuksańca w żebra- Choć raz pozwól jej wypowiedzieć się za siebie.
Dziewczyna przestała zwracać uwagę na dalsze przepychanki rodziców. Głosy wokół niej zaczęły zlewać się i znikać , aż w końcu znalazła się w pokoju całkiem sama. Pytanie odbiło się w jej głowie echem „Które twoim zdaniem jest lepsze?”.
Pomimo ogólnej opinii rówieśników, wciąż miała wątpliwości: czy nauka zdalna naprawdę jest lepsza od tej w szkole? Nie zrozumcie jej źle, pod pewnymi względami ostatnie półtora roku było… wygodne. Brak wczesnego wstawania, straconej energii na dojazd. Umacnianie więzi z rodzeństwem, poprzez wypróbowywanie coraz to głupszych pomysłów oraz spędzanie wieczorów przy filmach i popcornie. Możliwość odpoczynku od rygoru i tempa narzuconego przez szkolną codzienność. Przez część czasu nie było najgorzej.
Z drugiej jednak strony… na dłuższą metę nauka zdalna stała się uciążliwa. Spędzanie tygodni w tej samej, szarej i nudnej rutynie siedzenia przed monitorem wykańczało psychicznie. Monotonność zabiła jakiekolwiek chęci do wykonywania powierzonych prac i zadań. Dziewczynie zdarzało się zapomnieć, jaki jest dzień tygodnia. Ciekawsze wspomnienia zlały się ze sobą do tego stopnia, że nie była w stanie wskazać, co wydarzyło się najpierw, a co później. Co jednak ważniejsze – tęskniła za znajomymi. Wspólne wygłupy na przerwach, wyjścia po szkole, konspiracyjne szepty z kolegą lub koleżanką z ławki. Szkolna codzienność może i nie należała do najprostszych, ale pozwalała tworzyć więzi. Czy w związku z tym gra nie jest warta świeczki?
-Moim zdaniem-zaczęła dziewczyna, zaskakując rodziców- zarówno lekcje online jak i stacjonarne mają swoje plusy i minusy, ale…- zamyślony uśmiech rozkwitł na jej ustach- mimo wszystko wybieram naukę stacjonarną. Tyle zabawnych sytuacji na lekcjach, ciekawych „nauczycielskich opowieści”, przecież tego nie da się niczym zastąpić.
Zuzanna Zdziarstek, klasa II LL