Chciałabym się z wami, drodzy koledzy i koleżanki , podzielić swoimi doświadczeniami i opowiedzieć o mojej wcale niełatwej drodze rozwoju osobistego. Trzeba wam bowiem wiedzieć, że jestem osobą niewidomą. Straciłam wzrok w ósmym roku życia. Od tego momentu zaczyna się niezwykłość mojej historii. Chcę podkreślić, że nie był to dla mnie koniec świata i osobista tragedia. Dzięki rodzinie i wspaniałym ludziom, którzy mnie otaczają, traktuję tę sytuację jako wyzwanie lub jako zwykłą kłodę rzuconą mi pod nogi przez los. Wszyscy znamy jego kaprysy, lecz nie zawsze potrafimy dostrzec , co daje nam w zamian.
Na początku rodzice podjęli decyzję, że będę uczęszczała do szkoły z internatem dla niewidomych w Laskach. Był to ciężki okres w moim życiu, ciągła tęsknota za domem i wygórowane wymagania. Jednak z perspektywy czasu mogę być im tylko wdzięczna. To właśnie tam ukształtował się mój charakter, zdobyłam solidne podstawy i umiejętności, które potem okazały się niezbędne. W Laskach spędziłam 10 lat. Nauczyłam się sprawnie posługiwać Braille’m oraz poruszać z białą laską w dłoniach. Równolegle ukończyłam szkołę muzyczną pierwszego stopnia.
Jednak po ukończeniu gimnazjum nie dawała mi spokoju myśl, że była to szkoła przystosowana specjalnie dla osób niewidomych. I dlatego zapragnęłam sprawdzić się w środowisku widzących. Tak narodził się pomysł przyniesienia się do liceum w mojej rodzinnej miejscowości, czyli w Wyszkowie. Sama nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Uspokajałam rodzinę, że jak się nie uda, przeniosę się z powrotem do liceum w Laskach. Co tu dużo mówić, na pierwsze spotkanie z panią dyrektor szłam z duszą na ramieniu. Nie miałam pojęcia, jak zostanę odebrana, ani czy pani dyrektor w ogóle wyrazi chęć współpracy. Okazało się jednak, że mimo tego, że Zespól Szkół Nr 3 w Wyszkowie nie miał nigdy wcześniej w swoich szeregach ucznia z podobną dysfunkcją, zostałam przyjęta bardzo życzliwie. Z pewną dozą nieśmiałości, zarówno z mojej strony, jak i ze strony ciała pedagogicznego, rozpoczęłam nowy rozdział w moim życiu, związany z nauką.
Nigdy nie żałowałam tej decyzji! Dostałam tak wiele wsparcia ze strony każdego z nauczycieli .Pozostanie to w mojej pamięci jako jedno z najpiękniejszych doświadczeń. Zarówno nauczyciele jak i uczniowie okazali się bardzo otwarci, a bariera psychologiczna, jaką na początku odczuwałam, z każdym dniem topniała. Dzięki zaangażowaniu pani dyrektor Elżbiety Michalik i całego grona pedagogicznego miałam zapewnione wszelkie pomoce : laptopa ze specjalnym programem dla niewidomych i opasłe podręczniki w Braille’u. Były oczywiście chwile zwątpienia, lecz wtedy mój tata motywował mnie do nauki jakąś zagraniczną podróżą w czasie ferii lub wakacji. Nigdy nie zapomnę też lekcji matematyki z nieocenioną panią Aneta Kasjaniuk, która zawsze podkreślała, że na maturze nikt mnie nie będzie traktował ulgowo i toczyła zaciętą batalię z moim humanistycznym umysłem o przyswojenie chociaż podstawowych prawideł królowej nauk.
Jak wspomniałam , wyjątkowo przyjazną atmosferę zawdzięczam wszystkim nauczycielom. Czułam, że każdy modyfikuje treść prowadzonych przez siebie zajęć tak, aby były zrozumiałe również dla mnie. Ponieważ chodziłam do klasy o profilu humanistycznym, chciałabym wyrazić szczególną wdzięczność polonistce i wychowawcy pani Agacie Zawadzkiej, która otworzyła oczy mojej wyobraźni. Trzyletnia przygoda w ZS3 w Wyszkowie zakończyła się sukcesem nie tylko edukacyjnym ( zdaniem matury), ale także zwycięstwem w walce z własnymi słabościami. Zdobyłam pewność siebie, której wcześniej nie miałam, przeświadczona o ograniczeniach z powodu mojego niewidzenia. To w ZS3 nawiązałam znajomości na całe życie i zrozumiałam, że to jaka jestem, nie czyni mnie gorszego człowieka , ale stanowi o mojej wyjątkowości! Zamierzam wykorzystać zdobyty potencjał na studiach psychologicznych w Warszawie.
Zuzanna Gardocka
absolwentka ZS3 w 2017 roku
uczennica klasy III LOL