Omówienie książki Johnatana Haidta „Niespokojne pokolenie”

Autor książki stawia mocną diagnozę: to przede wszystkim smartfony są odpowiedzialne za współczesną epidemię chorób psychicznych. Twierdzi, że w latach 2010-15 doszło do wielkiego przeprogramowania dzieciństwa – przedtem oparte było na zabawie, zwłaszcza ruchowej, a teraz oparte jest na telefonie. Możliwość bycia w Internecie i na mediach społecznościowych „zawsze i wszędzie” jest jego zdaniem „blokerem doświadczenia” – powoduje zmniejszenie zainteresowania aktywnościami pozaekranowymi. Ten nowy model dzieciństwa wyrządza dzieciom i nastolatkom cztery ogromne szkody: ograniczenie kontaktów społecznych i snu, pochłonięcie znacznej części uwagi oraz wpędzanie wielu w uzależnienie. Media społecznościowe zmniejszają chęć do kontaktów w realu, a nie dają tego, co prawdziwe relacje. Skrócenie oraz pogorszenie jakości snu to efekt, z jednej strony, ekspozycji na niebieskie światło w godzinach wieczornych, co blokuje wydzielanie się melatoniny, a z drugiej strony, tendencji dzieci i młodzieży do korzystania z ekranów także w nocy. O tym, że telefon skupia na sobie, nie trzeba nikogo przekonywać, tak jak o jego wysokim potencjale uzależniającym. Warto jednak pogłębić zrozumienie tej ostatniej kwestii stwierdzeniem, że wiele aplikacji zaprojektowanych jest właśnie w taki sposób, aby uzależniały. Służą temu takie rozwiązania, jak nieskończone przewijanie (scroll), algorytmy dopasowujące treści do naszych zainteresowań, jak również wykorzystanie mechanizmów znanych z gier hazardowych, gdzie największa gratyfikacja dla układu nagrody w mózgu przyznawana jest losowo.

Autor wskazuje destrukcyjny wpływ social mediów na dziewczynki, które wpadają w depresję przez porównywanie swojego wyglądu z tysiącami retuszowanych zdjęć, wspomina również o pornografii, niszczącej przede wszystkim chłopców. Chociaż niestety Haidt nie potępia jej zupełnie i z zasady, to ciekawe jest stwierdzenie, że łatwość realizacji potrzeb seksualnych, jaką ona oferuje, zmniejsza chęć do nawiązywania relacji romantycznych. Co więcej, oglądanie pornografii powoduje, że kobiety w prawdziwym świecie postrzegane są jako mniej atrakcyjne. Zaintrygowało mnie również, że chociaż autor jest ateistą, to dostrzega w religii wartości pozytywne, którym, jego zdaniem, przeciwdziała zbyt częste przebywanie w przestrzeni wirtualnej. Wśród tych wartości wymienia: wspólnotowe przeżycie świętości, ciszę i skupienie, przekraczanie egoizmu, obniżenie agresji, zachętę do przebaczenia czy zachwyt wobec przyrody.

Po diagnozie problemów, popartej twardymi danymi naukowymi, wypada przejść do rozwiązań. Nie ma tu miejsca, by przytoczyć cały bogaty wywód autora, warto jednak wspomnieć o najważniejszych, jego zdaniem, postulatach dla wyjścia z obecnego kryzysu:

-żadnych smartfonów przed 13 rokiem życia,

-żadnych kont na mediach społecznościowych przed 16 rokiem życia,

-realna weryfikacja wieku,

-żadnych telefonów w szkole, także na przerwach,

-powrót do zabaw ruchowych z innymi dziećmi, zwłaszcza bez ingerencji dorosłych (ważny wątek książki to też krytyka ekstremalnie nadopiekuńczego rodzicielstwa w Stanach Zjednoczonych).

Gorąco zachęcam do lektury, gdyż sposób, w jaki Haidt rozwija te myśli, a także reszta jego pomysłów, jest niezmiernie ważna dla zrozumienia i uzdrowienia sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy.

 

Radosław Szwed

Tekst pierwotnie ukazał się na blogu wartoczytacwartowiedziec.blogspot.com