Piotrogród, 19 maja 1922 roku
Lata 1916-1917 były skrajnie wyniszczające dla mojego rodzinnego kraju, Rosji. Rodacy moi stali się bezwładni i nie mieli żadnych perspektyw na zwycięstwo. Gospodarka legła w gruzach. Car tracił nasze zaufanie. Czym takim była nasza ojczyzna, jeżeli nie skrawkiem ziemi bez żadnych pieniędzy, stabilności i ludzkiej uczciwości? Ludzie chcieli zmian, na prowadzenie wysunęli się kadeci i bardziej radykalni eserowcy. Ci drudzy cieszyli się większym poparciem, szczególnie na mojej rodzinnej wsi. Oczywiście, ukształtowały się też inne partie, po rozpadzie Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji powstały dwa różne ugrupowania: mienszewicy i bolszewicy. Mienszewicy stawiali na pokojową zmianę systemu politycznego. Bolszewicy zachwiali sceną polityczną, byli pewni w swych działaniach. Na początku marca 1917 roku nie wychodziłem z domu, gdzie ja miałem iść? Wszędzie strajki, aresztowano połowę miasta, a przynajmniej tak mi się wydaje. Car stracił zaufanie. Zawiązano Blok Postępowy, który domagał się demokratyzacji ustroju. Potem jednak powołano Rząd Tymczasowy. Car Mikołaj II ustąpił z tronu, Rząd wskoczył na jego miejsce. Nie wiedziałem, co dalej, bałem się tych zmian, ale wierzyłem, że wyjdzie to mojej ojczyźnie na dobre. Wszystko przecież działo się w moim mieście Piotrogrodzie. Chciałem wyjechać, uciec – zostałem. Nie wiem, czemu zostałem, moja rodzina uciekła w poszukiwaniu lepszego życia. Nie było opału, żywności, tygodniami leżałem przykuty do łóżka, chwała dobrotliwej sąsiadce, która się ze mną dzieliła jedzeniem. W kwietniu wrócił Lenin, wygłosił te swoje ,,tezy kwietniowe’’, zrobił to i tamto, coś o nacjonalizacji przemysłu mówił. Rosja wkroczyła w okres dwuwładzy: Rząd Tymczasowy i alternatywne rady, w których toczyła się ostra rywalizacja o wpływy. Po nieudanej ofensywie w lipcu 1917 roku bolszewicy uznali to za swoją szansę. Zrobili przewrót, ale go stłumiono, a partię zdelegalizowano. Aresztowano mojego sąsiada z góry – i tak go nie lubiłem, ale trochę mi go żal, może chciał dobrze. Na czele rządu stanął Aleksander Kiereński, strasznie niekompetentna postać, nie wiem, skąd on się wziął. Pamiętam tę noc, z szóstego na siódmego listopada 1917 roku, przeraźliwe krzyki, jakieś nawoływania. Wyglądam przez okno, patrzę, bolszewicy idą, jeden za drugim, raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy. Patrzę gdzieś dalej, światła Pałacu Zimowego mienią się na tle ciemnej ulicy. Zdezorientowany poszedłem spać. Rano było już mi wszystko wiadomo – bolszewicy opanowali siedzibę Rządu Tymczasowego. Kiereński zbiegł. Lenin przejął władzę. Zaczęto na to mówić ,,rewolucja październikowa’’. Najpierw mieli wpływy tylko w Piotrogrodzie. Zjazd Rad ogłosił dekret o pokoju i dekret o ziemi. Potem jeszcze deklarację praw narodów Rosji. Za dużo tego, pogubiłem się w tym wszystkim. Miałem nadzieję, że to wszystko jest w dobrym celu. Myliłem się, oczywiście, że się myliłem. Wszystko to tylko propaganda, kto by się tam szarym człowiekiem interesował. Były te wybory do konstytuanty, styczeń 1918 roku, bolszewicy zadali cios demokracji, mieli tylko dwadzieścia procent głosów, dwadzieścia! Wszystkich rozpędzili, wszystko zajęli, na tę moją demokrację nie ma szans, nigdy nie było! Wykorzystali nas, perfidnie wykorzystali. My się o to nie prosiliśmy. Chcieliśmy obalić ten nowy ustrój, zwany ,,komunizmem wojennym’’. Rozpoczęła się wojna domowa, walczyłem po stronie białych. Ludzi, którzy na początku byli po mojej stronie, tam wtedy widziałem po stronie czerwonych. I dalej czuję do nich żal i współczucie, nie wiedzieli, co robią. Zostałem sam, bez nikogo, jakoś muszę przeżyć. Ja żem krzyczał, ja żem ryczał, żeby chociażby moja własna dzielnica otworzyła oczy, wszystko na marne. Ale dalej wierzę w piękną, demokratyczną Rosję. Wierzę w obalenie dyktatury. Moim największym strachem, obawą, jest to, że Czeka znajdzie ten dziennik, dopadnie mnie, zamknie w obozie i zabije. Czy kiedykolwiek zaznam jeszcze szczęścia?
– Autor nieznany
Lena Buźniak , klasa IV LL
